piątek, 27 lutego 2015

Chwila relaksu - niezbędna dla każdej matki




Pomimo gotowości na macierzyństwo, braku kryzysu i ciągłej chęci spędzania z dzieckiem każdej minuty, każda matka potrzebuje chwili dla siebie na naładowanie baterii i odcięcia się od pieluch, karmienia i myśli wyłącznie o dziecku chociaż na "sekundę".
Ja mam taką chwilę raz na dwa dni, kiedy to po uśpieniu dziecka zamykam się w swojej łazience, odcinam od bycia tylko matką, zamykam w swoim małym świecie, gdzie mogę pomyśleć o wszystkim poza pieluchami, grzechotkami i innymi dzieciowymi sprawami, zrelaksować się i porobić coś wyłącznie dla siebie.
Dlaczego łazienka? Uwielbiam się "moczyć", mogłabym siedzieć w tej pianie godzinami :)
Świece, piana, gorąca woda i internet (po co mi telefon z internetem? bo to jedna z niewielu chwil kiedy na spokojnie mogę posurfować po necie, odwiedzić inne blogi, poczytać dla relaksu, sprawdzić maile itd itd.)
Gdzie wy ładujecie swoje baterie i uciekacie od codzienności? :)
Łazienka to moje królestwo:















wtorek, 24 lutego 2015

Stół- mebel obowiązkowy w domowym zaciszu


Niedługo będzie 5 lat, jak zamieszkaliśmy z moim P. razem, a wciąż nie mamy stołu  ;)
Dlaczego? Bo zawsze coś pilniejszego było, zmieniały się koncepcje, nie mogliśmy dojść do porozumienia co do wyglądu naszego wymarzonego stołu itd itd :)
Stół w domu jest ważnym elementem zwłaszcza teraz, kiedy rodzina się powiększyła. Dla mnie stół służy nie tylko do spożywania posiłków, jest miejscem spotkań całej rodziny, wspólnego spędzania czasu, to tutaj jest serce domu, centrum wydarzeń dnia codziennego, miejsce zabaw z dziećmi, a jak trzeba to i pracy. W głowie mam obraz rodzinki przy sobotnim śniadaniu, kawce, siedzących wspólnie przy stole, rozmawiających, śmiejących się, a nie jak do tej pory zgarbieni przy stoliku kawowym, czy też w pośpiechu przy barku w kuchni.

Po obejrzeniu kilku tysięcy stołów najróżniejszych doszłam do wniosku, że nie ma co wydawać na stół, który będąc w konkretnym stylu- po pierwsze znudzi nam się w sekundę, po drugie wymusi pójście w danym kierunku stylistycznym i zawęzi pole moich szaleństw w urządzaniu gniazdka, a po trzecie najważniejsze z punktu widzenia młodej rodziny, będzie kosztował majątek. Tak też zapadła szybka decyzja "JEDZIEMY DO IKEI" :D

Urządzając nasz dom 5 lat temu (może się wydawać niedługo- jednak to kawał czasu) mieliśmy trochę inne gusta dotyczące wnętrz. Lubowaliśmy się we wnętrzach nowoczesnych, kolorowych, energetycznych. Jaki tego efekt? Fioletowa sypialnia, bordowy salon, żółty pokój gościnny i czarno-czerwona łazienka (nie wiem czy wiecie jak ciężko jest utrzymać w czystości czarną podłogę w połysku) :P 
Gdybym wiedziała wtedy to co wiem teraz, nasz dom wyglądałby zupełnie inaczej. Moją obecną wizję domu opisują słowa: ciepły, przytulny, praktyczny, spokojny i neutralny. Nie dość, że przez 5 lat zaczęliśmy, rozbabraliśmy i nie skończyliśmy to jeszcze moja wizja zmieniła się o 180 stopni i najchętniej cofnęłabym to wszystko i zaczęła urządzać jeszcze raz od zera :P Kto wie, może za kilka lat wizja znowu ulegnie zmianie- jak to mówią człowiek zmienia się co 7 lat. :D
Dla zobrazowania zmiany "gustu" przedstawiam Wam moje najstarsze "dzieło" i najnowsze:

 

Dlatego teraz, aby nie puścić nas z torbami, wnętrza zmieniam etapami, czasem dodając dosłownie drobiazg, aby wnętrze wyglądało inaczej. Stawiamy na klasyczne proste elementy (jak chociażby wspomniany stół), które pasują zarówno do stylu sprzed 5 lat jak i tego obecnego. Małymi kroczkami zamierzam dojść z nowoczesnego, kolorowego, chaotycznego wnętrza, do tego przytulnego, ciepłego i harmonijnego, a jeśli zajdzie potrzeba zmiany to przy tak prostych i klasycznych meblach jest to kwestia drobiazgów dodanych do wnętrza.

Nasi nowi "mieszkańcy" to:
- stolik kawowy, 
- stół jadalny z krzesłami, 
- stołki pod barek.











Stary "mieszkaniec" to stolik kawowy, któremu zamierzam zrobić metamorfozę i dać nowe życie :) to kolejny projekt na mojej liście :) Może macie pomysły na co taki stół przerobić? Wklejajcie inspiracje w komentarzach 


Co do obrazów z mojej głowy o rodzinnych śniadankach sobotnich to zamierzam zacząć wprowadzać je w życie :)

wtorek, 17 lutego 2015

Pan Balon- najlepsza zabawka dla dziecka :)

Gdzieś kiedyś od kogoś słyszałam jak genialnym pomysłem jest danie dziecku do zabawy balonik :) Ten Ktoś miał absolutną rację ;)
Jeśli masz dziecko, które śledzi już wzrokiem przedmioty - koniecznie kup balon napełniony helem, a zabawy nie będzie końca :D
U nas Alicja bawi się (zabawą nazywam patrzenie, wierzganie nogami i machanie rączkami, uśmiechanie się i guganie do balona) już dwa tygodnie, a ja ze smutkiem patrzę jak nasz Pan Balonik maleje w oczach :(
Panie Baloniku jeszcze trochę.... wytrzymaj- zabawiaj moją córę jak najdłużej!









niedziela, 15 lutego 2015

Nowy projekt :)

Dzisiaj moje dziecko pobiło kolejny raz swój własny rekord- przespała bez przerwy prawie 7 godzin!!!
A ja? A ja od pobudki o 3:30 nie mogę spać :/ Leżałam z otwartymi oczami i z milionem myśli w głowie. Coś dzisiaj się zmieniło.... Wróciła energia, ale ze zdwojoną siłą! I tak też zamiast korzystać z ciszy i spać jak reszta rodziny, ja od 4:45 na nogach, właśnie piję herbatkę i wcinam śniadanie ;)


A co jeśli to jednorazowy przypływ? Proszę nie, niech już tak zostanie :)

Prawie trzy miesiące wspólnego życia za nami, organizacja dnia coraz lepsza, więc powoli znajduje czas na drobne przyjemności, już nie mówiąc o dzisiejszym "zastrzyku energii"- pranie wstawione, śniadanie zrobione, miejsce dla Aliśki na zabawę dzisiejszą już naszykowane  :)

Pora wyjąć maszynę do szycia, ogarnąć dom i zabrać się za dalsze urządzanie.
Najważniejsze zając się projektem, który siedział w głowie przez ostatni miesiąc :)


sobota, 14 lutego 2015

piątek, 13 lutego 2015

Nie taki diabeł straszny..... :)

Jeszcze zanim byłam w ciąży często od różnych ludzi słyszałam "zobaczysz jak będziesz miała dziecko...."
i tak często kończyli ten tekst:
"...... już nigdy się nie wyśpisz"
"...... nie będziesz mieć na nic czasu"
"...... zobaczysz jak jest ciężko" i inne podobne straszne rzeczy.
Każdy używał tego magicznego zwrotu " dopiero zobaczysz jak będziesz mieć dziecko jak to w życiu jest ciężko"

Już w czasie ciąży każdy straszył nieprzespanymi nocami, krzykami bez powodu, tym brakiem czasu na wszystko, jak to ciężko jest itp- nie wiem co chcieli osiągnąć starając się wystraszyć ciężarną, ale i tak im się nie udało :P Jednak przez takie gadanie ciężarna zaczyna mieć obawy, "a może mają rację", "a może nie dam rady i będzie tak strasznie".

Minęły już ponad dwa miesiące wspólnego życia z naszą Księżniczką, a ja wciąż nie rozumiem tego straszenia :) Od początku wiedziałam na co się piszę i może dlatego nie przeżyłam załamania :D
Owszem doświadczyłam kolek, doświadczyłam płaczu, wstawania co godzinę w nocy, jak również tych nieprzespanych nocek, jednak wciąż nie rozumiem co w tym złego?
Czy jeśli ktoś już zdecydował się na dziecko to nie zdawał sobie sprawy jak życie z dzieckiem wygląda? Czy jest ktoś na świecie kto myślał, że z dzieckiem jest tylko kolorowo, że Maluch nie ma potrzeb, a jeśli je ma to nam jasno powie co jest nie tak?
Nigdy w życiu nie byłam szczęśliwsza i nigdy nikomu nie powiem "zobaczysz jak będziesz mieć dziecko....", chyba, że skończę to zdanie ".... jakie wtedy życie będzie fajne" ;)

Dziecko nie płacze bez powodu, nie płacze, bo chce Cię zdenerwować- trzeba się nauczyć języka dziecka i zrozumieć dlaczego płacze, co chce nam powiedzieć i pozbyć się tego problemu, przez który jest nieszczęśliwe. Żadne zachowanie dziecka nie jest jego świadomą złośliwością, dziecko nie budzi się w nocy, bo chce zrobić Ci na złość- dziecko budzi się w nocy, bo jest głodne, ma pełną pieluchę, potrzebuje się przytulić czy też ma inny problem, który masz za zadanie rozwikłać. Im szybciej nauczymy się języka dziecka, tym życie z dzieckiem jest lepsze i bardziej kolorowe :)

To od Ciebie zależy jak chcesz widzieć macierzyństwo :) Ja nie zamieniłabym tego na nic innego!